niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 3

Nadszedł dzień wyjazdu na koncert. Karolina i Gosia tuż po skończonych lekcjach umówiły się, że spotkają się od razu na dworcu. Koncert miał odbyć się w Katowicach więc dziewczyny czekała około godzinna podróż. Karolina już wcześniej spakowała do torebki wszystkie najważniejsze rzeczy i po przyjściu ze szkoły przebrała się tylko i poprawiła makijaż. Założyła na siebie czarną obcisłą sukieneczkę, którą kupiła z Gosią na ostatnich zakupach, ciężkie buty również w czarnym kolorze i skórzaną ramoneskę. Makijaż zrobiła dosyć wyzywający ale jechały w końcu na koncert zespołu rockowego. Nie czułą się najlepiej w takim zestawieniu ale Gosia nalegała by tak właśnie się ubrała. Robert ku zdziwieniu Karoliny był bardzo zadowolony z wyjazdu. Oczywiście on miał zostać w Krakowie więc Karolina myślała, że będzie zły kiedy dowie się że jadą tam same. Zawsze był przeciwny temu by Karolina jeździła w "takie" miejsca bez niego. Teraz jednak dał jej wolna rękę. Trochę zmartwiło ją zachowanie Roberta, ponieważ nigdy tak nie robił, miała dziwne przeczucie ale nie zaprzątała sobie teraz tym głowy, cieszyła się z wyjazdu.
Około godziny 17 dziewczyny były już na miejscu. Koncert zaczynał się o 19 więc dziewczyny postanowiły, że wstąpią jeszcze na małą kawę do kawiarenki. Gosia zadzwoniła do swojej cioci u której miały nocować, że dojechały bezpiecznie i żeby się nie martwiła. Cały wieczór zapowiadał się świetnie. Gosia co chwilę pstrykała zdjęcia i nagrywała filmiki na Snapchata. Karolina spacerowała i podziwiała piękne majowe popołudnie. Postanowiła, że zadzwoni do Roberta powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Numer jednak nie odpowiadał. Spróbowała raz jeszcze. Cisza. Wysłała SMS'A ale i na niego nie odpowiedział. Było to bardzo dziwne, ponieważ Robert zawsze odbierał telefony Karoliny, nawet jeśli miał pełne ręce roboty. Podłamało to trochę dziewczynę i zaniepokoiło. Nie chciała jednak mówić o tym Gosi i psuć jej humoru. Schowała telefon do torebki i ruszyły w stronę klubu, gdzie za pół godziny miał odbyć się koncert ich ulubionego zespołu.
Ludzi było więcej niż przypuszczały. Była to głównie młodzież i napalone piszczące dziewczyny. Karolina i Gosia z trudem przepchały się przez tłum krzyczących młodych ludzi. Po meczącej "przeprawie" dotarły prawie pod samą scenę. Były bardzo podekscytowane i tak samo jak reszta dziewczyn piszczały jak oszalałe. W końcu wyszedł wokalista zespołu a za nim cała reszta i przywitali się z widownią. Po chwili grali już największe hity, wszyscy bawili się świetnie również Karolina i Gosia dawały niezłego czadu.


-Woow! Było cudownie. Szkoda tylko, że nie udało nam się zdobyć autografu, ale Kuba uśmiechnął się do mnie - mówiła Gosia z zadowoleniem w głosie - padam, nieźle wymęczył mnie ten koncert, ale nie żałuję.
-Tak, było cudownie, dawno tak dobrze się nie bawiłam - Karolina z lekkim smutkiem w głosie odpowiedziała koleżance próbując raz jeszcze dodzwonić się do Roberta, ten jednak nadal nie odbierał - cholera! Co się z nim dzieje?! Mam dziwne przeczucie..
-Karolina co się stało? Dlaczego jesteś taka zła? Coś z Robertem?- Gosia zmartwiona zdenerwowaniem przyjaciółki  zaproponowała by usiadły na ławce.
-Nie wiem co się dzieje, wydzwaniam do niego odkąd przyjechałyśmy ale nie odbiera. Martwię się, bo nigdy tak nie robił, zawsze oddzwaniał. Gosia, muszę wracać do Krakowa, ta niepewność nie daje mi spokoju, zdążę jeszcze na nocny autobus - Karolina nie czekając na opinię Gosi co sądzi o tym pomyśle pocałowała przyjaciółkę w policzek, powiedziała żeby się nie martwiła i pobiegła na dworzec.
Karolina w ostatniej chwili zatrzymała kierowcę, w autobusie była tylko jedna osoba więc zajęła miejsce na samym tyle. Jeszcze wiele razy dzwoniła do Roberta, teraz jednak jego telefon był wyłączony co jeszcze bardziej zmartwiło dziewczynę. Droga strasznie się dłużyła, w głowie Karoliny układały się przeróżne scenariusze. W końcu autobus zatrzymał się i Karolina w pośpiechu wybiegła z autobusu i ruszyła w stronę mieszkania swojego chłopaka. Robert mieszkał na parterze, Karolina zauważyła, że jest w domu i wbiegła do bloku. Miała klucze do mieszkania, ponieważ Robert nie miał przed nią tajemnic i w pełni jej ufał,  po cichu otworzyła drzwi, weszła do środka, nie zapalając świateł i udała się w stronę salonu gdzie świeciła się lampka. To co tam zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania...Nie wierzyła własnym oczom...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz